piątek, 5 września 2008

Bunt Miśki

Miśka mi się wczoraj buntuje.
Podczas ataku buntu (Miśka wyrywa mi poduszę i drze gębę "chcę loda!") zaprowadzam ją do pokoju w celu stłumienia nadpobudliwości. Po pięciu minutach wraca Rozdarciuch i komunikuje:
- Jak będę gzecna kupis?- pyta Buraczek.
- Nie kupię!
- Pospsątam! - rezolutnie namawia Potwór
- Nie kupię - masz karę!
- Nie, to nie, i tak Loland kupi!

No i Loland kupił, i Winni kupił, i tak dwa razy jeszcze ...

Czuje się osamotniona w wychowaniu własnych dzieci...
PS. Pokój Miśki wygląda jak tuż po drugiej światowej - jutro będę ogarniać trzodę, a loda nie kupię. Nie i już!

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

No i bardzo dobrze! Twardym trzeba byc!

shell pisze...

U mnie mąż trzyma ze mną sztamę i nie psuje dzieci, ale za to babcie... szkoda słów;-))Kiedyś nawet usłyszałam, że jak ja mogę im to robić!!! Czyli czekoladki jeść zabraniać ( przed obiadem), a teksty jedz szybko jedz (oczywiście kolejne ciasteczko) póki mama nie widzi są na porządku dziennym...uff uff

Anonimowy pisze...

Hej Tu kamil-u mnie ja trzymam dyscypline...zeby dziecko na glowe mi nie weszlo ,zona nie koniecznie.Czas najwyzszy zalegalizowac zwiazek z Rolem ,i zrobic z niego prawdziwego tatusia....Pozdrawiamy...

Anonimowy pisze...

A moze dac 'Lolandowi' szlaban na lody? Bo twarda trzeba byc (czasem) ;-)

Anonimowy pisze...

Bądź twarda a nie miętka jak kaczuszka.. A może miękka? Ale niech najpierw posprząta! I co posprzątała ?

S.L.K.

Powered By Blogger