sobota, 22 listopada 2008

Miśka kelnerka

Chyba panikowałam. Nie lubię panikować, ale czasami nie da się inaczej.
Wsjo w parjadkie na dzień dzisiejszy.

Dialog z dziś:

Miśka[M] ja [J]
Zimno, ciemno, zabawa w restaurację...dwugodzinny hajlajf

M - cego sobie zycycie?
J - kotlet w sosie myśliwskim, sok pomarańczowy z lodem.
M - ok (w trasie pokój - drugi pokój zapomina o co biega, więc się dziecko wraca i wyciąga kartkę papieru z kieszeni)
M- lachunek, płacis 55 złoty
J- Przepraszam, ale ja niczego nie dostałam!!!
M- Placis albo wypad! Maaarlllennaaa!!!!

Koniec historii -tego wieczoru moje dziecko zarobiło 2.50 zł i mogłoby więcej, ale w trakcie zabawy zasnęło z rozpoczętą kanapką i ochotą na ciąg dalszy...

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

No...konkretna dziewczyna :)
~Marzena

shell pisze...

Booooskie;p

Anonimowy pisze...

byś sie mogła szybciej odezwać po poście poprzednim:) a Marla rozumiem na diecie po tych przejściach i u Miśki nie jada;)

Powered By Blogger