sobota, 11 października 2008

Opowiadanie z żabą w tytule

Całkiem niedawno powędrowały nasze firmowe żółwie wodne w ilości sztuk trzy, do prywatnego przedszkola. W zastępstwie dostaliśmy płaza. Żaba, bo to o niej zamierzam napisać ów laborat, żyła sobie wraz z rybkami i pływała jak mogła, a jak nie mogła, to nie pływała. Któregoś pięknego poranka płaz zapadł się pod ziemię. Oto moje przypuszczenia:
- zabrała się UPS-em do środowiska bardziej przyjaznego zwierzętom,
- zimuje zakopana w piasku,
- została zjedzona przez wygłodniałe skalary,
- wykorzystano ją do badań genetycznych,
- sprzedana została na czarnym rynku jako gatunek wymierający,
- zmutowała się i udaje roślinkę,
- strzeliła sobie baranka o szybę,
- wpadła w depresję i poszła pić,
- wcale wodna nie była i właśnie się w kącie suszy,
- zabita roletą wącha kwiatki od spodu,

A może to wcale nie żaba, tylko halucynacje pracowników...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

A może gdzie jaki francuz się zaplątał koło niej...albo w akwarium brudna woda i jej nie widzicie (?)

~Marzena

shell pisze...

a jak ją kto pocałował???

Powered By Blogger