poniedziałek, 7 kwietnia 2008

Był guz - nie ma guza

Dziś nie będzie o ojcu, dziś będzie o siłach nadprzyrodzonych, choć to w sumie prawie to samo.
Tydzień temu robiłam samokontrolę piersi i na lewej odkryłam guz. W pierwszej chwili spanikowałam, w drugiej zdałam sobie sprawę, że zbiegów okoliczności i przypadków wyczerpaliśmy jako rodzina na kolejne, dobre 25 lat, więc to tylko coś, co krótko pobędzie i zniknie. Nie znikało.
W te pędy pobiegłam do lekarza - to mój ulubiony lekarz, u którego nigdy kolejek nie ma. Zbadał, upewnił mnie, że COŚ mam i to jest okrągłe i twarde i ma średnicę 1 cm. Pół nocy buszowałam po necie w poszukiwaniu wskazówek, metod badania, pobliskich klinik. Obdzwoniłam wszystkie znajome, które już w tym, co ja przechodziłam doświadczenie miały.
Po dwóch dniach poleciałam na USG. Serce waliło jak opętane. Ledwie trafiłam do pokoju 205, hacząc o dwa wcześniejsze i gubiąc szalik po drodze.
Pan Doktor badał i badał i badał i doszedł do wniosku, że zdrowa jestem jak byk i on sam osobiście nic nie widzi. I nic nie mógł zobaczyć, bo guz znikł, zapadł się pod ziemię, zrobił Adie!

I powiem Wam kobiety coś jeszcze - róbcie badania! Rak piersi wykryty wcześnie jest wyleczalny, a jakieś tam zgrubienie nie musi być zaraz nowotworem!


Poza konkursem:
Drogi czytelniku ( autorze skasowanego komentarza pod poprzednim postem )! Jak masz mnie obrażać i myślisz, że zrobi to na mnie jakiekolwiek wrażenie, to się zdziwisz. Będę miała cię nadal za śmiecia, który nawet po recyklingu nie będzie się nadawał na wyprodukowanie szarego papieru toaletowego. Pod spodem znajdziesz znaczenie słowa recykling...

*pod pojęciem recyklingu "rozumie się taki odzysk, który polega na powtórnym przetwarzaniu substancji lub materiałów zawartych w odpadach w procesie produkcyjnym w celu uzyskania substancji lub materiału o przeznaczeniu pierwotnym lub o innym przeznaczeniu.

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Guz na pewno zwiał jak zdał sobie sprawę z kim zadziera :) Zainspirowana twym postem obmacam się dziś!

Ewka pisze...

I się bardzo cieszę!

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
GosiaK pisze...

A to co? Znowu ktoś swe frustracje leczy atakowaniem innych?

GosiaK pisze...

Boshe - musialam się zagooglować/Bloggerować, żeby mnie wyświetliło - widzisz jak się dla Ciebie poświęcam. A o cyckach zapomniałam...

Ewka pisze...

Wiem, że święta jesteś:)Jakaś łajza znów wydziwia...ale ja obrosłam w pancerzyk...

shell pisze...

Ty Sweet mi nie mów o histerii na myśl o jakimś guzku. Jak się okazało, że mój guz to zastój pokarmu z radości kupiłam sobie kurtkę skórzaną, w sumie i tak taniej wyszło niż trumna;-D

imagik pisze...

Holi Guacamoli (ze sie czysto spolszczona angielszczyzna wyraze), Sweet nie wypisuj mi tu takich horrorow, bo mi lyk herbaty w gardle stanal z przerazenia. Od razu oderwalam paluszki od klawiatury i zaczelam jakichs guzow szukac. Nic nie moge znalezc, bo mnie wszystko boli (jako ze nowy cykl ma sie lada dzien zaczac), wiec odrywam lapska i poczkam az sie dotknac znow bede mogla. Ja tony zielonej herbaty w siebie wlewam w ramach akcji antyrakowej, bo ponoc zielonoherbatowcow diabli nie biora. Ufffff...

Ewka pisze...

Badać się kobiety i nie narzekać! Raz w miesiącu i to dokładnie!

Powered By Blogger