Cyrk. Siedzimy w drugim rzędzie.
Miśka z rozdziawioną buzią ogląda widowisko. W pewnym momencie drze jadaczkę, ile tchu w płucach:
- Mamo pac jakie duzzzeee cyce ma ta pani!
To prawda - Pani miała duże cyce, a siedzący obok - duży ubaw.
Miśka paraduje w nowym ubranku. Staje przed lustrem, obraca się dwa razy i pyta:
- Zglabne mam dupsko?
Miśka podczas obiadu. Na talerzu niewiele, poza owszem. Zwracam jej uwagę.
- Nie dyskutuj, tylko spsątaj!- wrzeszczy potwór.
Wieczorne sprzątanko. Miśka ewakuuje się do swojego pokoju, siada na kanapie i robi focha.
- Sprzątasz?- pytam
- Nie widzis, że nie mam casu? Smucę się właśnie...
wtorek, 29 lipca 2008
To i owo
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Hehehe;-))))) U mnie Aga "nie ma casu na umycie rącek" jak z ubikacji wychodzi. Pozdrawiam wakacyjnie i lecę na basen, w sumie tez nie mam za duzo casu;D Dzieci jesce oglądają bajkę, ale za chwilę zacną tupać nózkami...
Jak miewasz tak na co dzień, zaczynam zazdrościć :)
Rozbraja mnie Miśka chyba w mamę się wdała ?!
Zapisuje sie do fanklubu Miski ;-)
Prześlij komentarz