wtorek, 6 maja 2008

Ogólnie tak

Brak mi czasu.
Właściwie sama sobie jestem winna, jak zwykle zresztą. Wynalazłam sobie poza pracą dodatkowe zajęcie i jestem w fazie "zaskakiwania" o co biega, a to nie jest łatwe. Dam radę, chociaż dziś po dwóch godzinach ślęczenia nad technologią i terminologią siadł mi mózg.
Mam konflikt z katechetką. Rozeszło się o blok rysunkowy. Wiem, że to błahostka, ale zaparłam sie no i koniec.
Marla kazała sobie kupić biustonosz (?) Rolada wpadł w panikę- łańcuch skrócił się o dwie trzecie długości.
W domu rodzinnym kryzys. Ojciec każe Bratu po szpitalu chodzić, a Brachol nie może, bo kości Go bolą. Kazano mi interweniować, bo "podobno" tylko ja mam na Niego wpływ. Nie wiem, nie chcę ingerować, bo sama nie mam pojęcia, jak to jest MIEĆ RAKA i nie zamierzam nikogo do niczego zmuszać. Nie wiem, o co się mnie prosi, i po co to całe zamieszanie. Jedyne o co błagam górę, to o spadek gorączki i lepsze wartości krwi. Denerwuję się, że Miruś leży w szpitalu miejskim, w którym niektórzy pacjenci mylą umywalkę z pisuarem. Bez komentarza. Boję się nawet do Niego zadzwonić. Boję się o Niego...cholernie się boję...mięczak jestem i tyle!
W pracy miesiąc maj okazuje sie miesiącem łażących kretynów. Doszłam do wniosku, ze długi weekend przygrzał co niektórym czaszkę i stąd to całe zamieszanie. A życie mogłoby być takie piękne!
Dzisiejszy tekst klienta:
- Widzę, że źle weszłem, ale może pani wie, gdzie kupie taborety?

A oto odmiana nowego czasownika w liczbie pojedynczej:
ja weszłem
ty weszedłeś
on weszedł/ ona weszedła/ono weszedło

I na pamięć mi się nauczyć!

PS. TRZYMAJCIE KCIUKI!

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Trzymam kciuki Ewcia! Mocno bardzo. Nawet nie wiedziałam,że tyle trosk Cię otacza. Pozdrawiam. Nie daj się tym problemom i wspieraj brata jak tylko możesz...ja z autopsji wiem,że dobre myślenie i optymizm chorego może zdziałać cuda...byle by się nie poddawać...

Juli@

Ewka pisze...

Dzięki Julia, czasem nie chciałabym o tym w ogóle pisać, ale się nie da...

Anonimowy pisze...

Sweetku, masz ewidentnie swój ciężki czas - taką próbę do bólu, nie będę pisać zbędnych słów. Pozdrów Mireczka, Tatę, dziewczyny, Roladę - pomyśl, że Oni są ciągle z Tobą, spróbuj odreagować w tym tajemniczym zajęciu o którym więcej nic nie piszesz. Rób to na co masz ochotę i nie poddawaj się, bo masz swój cel w życiu.
Ja też straciłam ochotę na pisanie, ale to chyba z wypalenia, przychodzi taki czas... pozdrawiam i całuję.

Anonimowy pisze...

smutne. trzymaj się i innych też (na duchu)

Anonimowy pisze...

Sweetie, nie dawaj sie, Kochana. Los ma to do siebie, ze rozdaje karty bardzo roznie. U mnie tez sporo zyciowych zawichrowan ostatnio i wlasnie widze jak maly wplyw mam na to, co sie wydarza...
Wysylam pozytywne prady w strone Mirka. Bedzie dobrze.

Powered By Blogger