Sobota.
10.35
Siedzę w pracy. Ani żywego ducha. Męczę się. Zastanawiam się, czy iść zapalić, czy zjeść bułkę z szynką babuni.
Idę zapalić...Jednak nie zapalę - zapomniałam zapalniczki.
Zjem bułkę.
10.53
Zjadłam bułkę. Może powycieram kurz? Głupi pomysł!
Na zewnątrz piękna pogoda. Zawsze jest piękna pogoda kiedy jestem w pracy.
Pozostało całe 180 minut do końca...
Pozostało całe 170 minut do końca...10200 sekund
Klient. Źle trafił.
Idę poszukać sobie zajęcia.
Posprzatałam. Jestem z siebie dumna. Ile to człowiek życia marnuje na drobiazgach!
O mail! Nic ważnego. Kiedyś zrobie im na złość i wezmę ten kredyt!
Krzykliwy facio niosący lustro i stado turystów na rogu, niechuda baba w mini, facet na hulajnodze, kumulacja w totku. Beznadzieja.
Klient. Wygląda na geja.
Telefon. Na zewnątrz facio z dwiema bułkami w siatce, krótko z przodu, długo z tyłu, wąsy na przedzie...Nie mój typ!
Pozostało 140 minut, 8400 sekund....
Klient.Sorry, to nie klient ino prezesowa w naszych skromnych progach.
Klient.
Klient.
Klient.
Pozostało ....a szlag by trafił pracę w sobotę!
3 komentarze:
Jestem przeciwko pracy w soboty! Tak! Sweet, zbuntuj sie, zamknij salon na cztery spusty i niech prezes zasuwa sobie w sobote ;-) ;-) ;-)
PS. no rozumiem, ze ludzie maja czas w sobote na zakupy, sama je robie w soboty... ktos musi pracowac, jesli sklep ma byc otwarty ale i tak sie zbuntuj hi hi ;-P
Ja Ciebie uwielbiam :) Ja będą wystawiać Ci pomnik, to będę najgłośniej klaskała ;)
bardzo sympatyczny taki luzik w pracy. w zasadzie to odpoczynek, nikt nie przeszkadza (no,poza szefową:), można poczytać, posurfować w necie, choć trochę przyjemniej byłoby się na leżaczku wyłożyć:)))
Prześlij komentarz